piątek, 20 stycznia 2017

Prolog - Pani Czasów i Miejsc

Mam Moc. Jestem Panią Czasów i Miejsc.

Kiedy uciekałam przed Dearg Ruadhri odwiedziłam wiele światów. Były takie, w których widziałam śmierć i zniszczenie. Były takie, w których zaznałam ciepła i życzliwości, jak ten świat, gdzie wszyscy mówili w jakimś dziwnym języku i z nikim nie mogłam się dogadać, a jednak w gospodzie Pod Czarnym Kotem czułam się jak w domu.

Były też światy pozornie podobne do naszych, a jednak całkowicie inne. Nie mogę zapomnieć widoku półtuszki, która wisiała w piwniczce Leśnego Dziadka. Ta półtuszka należała do dziecka. I pomyśleć, że gdyby nie moja zwinność i szkolenie to też bym tak skończyła – wisząc na haku, wypatroszona i przygotowana do gotowania. Ohyda… Skąd u ludzi biorą się tak potworne pomysły?

Jeden świat zapamiętałam bardzo dobrze. Był to las, było tam ciepło. Najciekawszą cechą tego miejsca było to, że nocną porą na niebie pojawiały się dwa księżyce. Mimo tej osobliwości ten świat wydawał się bezpieczny, dlatego, gdy później skakałam między światami i trafiłam w dziwne miejsce, wracałam tu.

W końcu jednak trafiłam do dobrego świata. Wtedy odnalazłam Geralta i mu pomogłam, razem uratowaliśmy Yennefer. Wydarzyło się w tedy wiele. Bardzo się cieszyłam kiedy w końcu byliśmy razem i mieliśmy spokój. Niestety, nie mogło być tak dobrze. Zaraz po tym oznajmiono mi, że zostanę żoną jakiegoś księcia czy innego władyki. Znów miałam stracić moją mamusię i tatusia – i nie miałam wyjścia, musiałam się zgodzić.

Ostatecznie, pozwolono mi na ostatnie spotkanie z Geraltem i Yennefer. Miałam się z nimi pożegnać. Ale ja chyba mam jakiegoś pecha, bo wszystko znowu się zepsuło. W Rivii – mieście, w którym mieliśmy się spotkać - wybuchł pogrom. Wtedy właśnie zginął Geralt. Zginęła także Yennefer, podejmując się uratowania ukochanego. To co robiła było bezsensowne, jej magia nic nie mogła poradzić na to. Na śmierć.

I znowu musiałam ich wszystkich uratować. I znowu ich przez to straciłam. Użyłam mojej mocy by przywrócić życie Geraltowi i Yennefer, potem przeniosłam ich na Wyspę Jabłoni. Nie mogłam z nimi zostać – w tym miejscu byłam łatwym celem dla Dearg Ruadhri. Skoczyłam więc znowu. Wylądowałam nad jeziorem. Ale nie było to żadne jezioro, nad którym byłam, na niebie nie dostrzegłam też żadnego znanego mi gwiazdozbioru.

Najgorsze było jednak to, że coś dziwnego stało się z moją Mocą. Nie mogłam znów skoczyć. Byłam uwięziona w tym świecie i musiałam tam pozostać. Na jak długo? Tego nie wiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz